Miejsce: Praga Północ - Szmulowizna i Michałów
Czas trwania: od 2,5 godziny (jeśli połączymy to z zabawą na placu zabaw, posiłkiem w jednej z przydrożnych restauracyjek - nawet 5-6 godzin)
Koszt: spacer darmowy Warszawskie Muzeum Chleba ul. Jadowska 2 03-761 Warszawa tel.: 22 818 16 26 e-mail: gradab@op.pl - wstęp bezpłatny
Powstanie Styczniowe nabiera coraz większej mocy dzięki wejściu w projekt większej ilości dzieci. Opis trasy pojawi się w rocznicę wybuchu zrywu narodowego. Tymczasem zaś na skutek prośby zaprzyjaźnionej Pani Dyrektor wespół z młodym pomocnikiem postanowiliśmy zaproponować spacer po Pradze Północ - który zacząć radzimy pod budynkiem Szkoły Podstawowej z Oddziałami Integracyjnymi nr 30 im. Powstańców 1863r. Miejsce niezwykłe i magiczne mieszczące się przy ul. Kawęczyńskiej 2.
Budynek szkoły powstał w latach trzydziestych XX w - początkowo jako miejsce warsztatów stolarskich - wykupiony przez miasto został przeznaczony na budynek szkolny mieszczący dwie Szkoły Powszechne - Szkołę Powszechną nr 30 im. Powstańców 1863r oraz Szkołę Powszechną nr 15 im. Legionów 1914 r. Obie placówki otrzymały imię oraz sztandar w sposób niezwykle uroczysty z udziałem żyjących weteranów powstania oraz Olgą Piłsudską - żoną Marszałka w 1935 r. Budynek silnie związany z historią Pragi i Szmulowizny. We wrześniu 1939 r stacjonowały w szkole placówki szpitalne, między innymi PCK - którego pielęgniarki zginęły w budynku dworca niosąc pomoc rannym. Niemcy po zajęciu miasta uczynili w szkole szpital wojskowy oraz miejsce "segregacji" żydów z warszawskiego getta. Stąd ludzie Ci trafiali bezpośrednio do obozów śmierci lub innych miejsc. Podczas powstania warszawskiego szkoła zajęta przez powstańców była 1 i 2 sierpnia. Stąd kontrolowali oni wyloty ulic Kawęczyńskiej i Radzymińskiej. O jej historii poczytać możecie w gazetce szkolnej przygotowanej przez zespół uczniów pod opieką nauczyciela - tutaj do pobrania.
Ulica Kawęczyńska, którą pokierujemy spacer stanowiła południową granicę Szmulowizny. Ścieżka prowadząca do Kawęczyna istniała już w XVII w – w latach 70. XIX wieku jej bieg został jednak zaburzony poprowadzonymi w poprzek nasypami linii kolejowych.
Ciekawostka:
Szmulowizna obejmuje teren od dzisiejszej ulicy Kawęczyńskiej na północ. Ulica Radzymińska stanowiła zawsze jej główną arterię komunikacyjną. Tereny Szmulowizny należały do rodziny Bruhl od 1834r. Próbowali oni doścignąć Ksawerego Konopackiego, twórcę Nowej Pragi - jednak tereny pod mieszkania sprzedawały się jedynie po 20 kopiejek za łokieć kwadratowy, a domy powstające przy wyznaczonych ulicach były liche i niezdarne. Kiedy zaczęły powstawać pierwsze domy murowane, na pozostałej części Pragi były one już standartem. Najciekawszym budynkiem był tzw. Bristol - czteropiętrowy budynek z zegarem ściennym i popiersiem Adama Mickiewicza (lokalizowany u zbiegu ulic Łochowskiej i Siedleckiej). Niestety, nie doczekał on naszych czasów. Szmulowizna nie cieszyła się w owym czasie estymą, ponieważ pozostawała poza jurysdykcją miejską. Było to miejsce podejrzanych transakcji, spotkań i pobytu osób poza prawem. Po przyjęciu w granice miasta obecność policji nieco zmieniła sytuację. W przewodniku po Warszawie z 1893 r o miejscowych "rzezimieszkach" pisano "krucy", ponieważ jako one rzucali się na bezbronnych przechodniów. W początkach XX wieku rozbójnicy prascy z tego regionu zasłynęli z powodu specyficznej grzywki - w kształcie kotleta. Z tego powodu określano ich "kotleciarzami". Dzisiaj jest to część dzielnicy, w której dawne dzieje stykają się ze współczesnością i nowoczesnością.
Na zbiegu ulic Kawęczyńskiej i Korsaka, w narożu kamienicy znajduje się okazała figura Matki Boskiej. Wystawiono ją w 1908 roku z inicjatywy pracowników fabryki Labor – w miejsce poprzedniej figury i drewnianego krzyża. Teren należał do zakładu mieszczącego się przy ul. Ząbkowskiej 50 i produkowano w nim naczynia emaliowane oraz wyroby metalowe.
Na początku ulicy Kawęczyńskiej znajduje się ciekawa kamienica - stanowiąca dowód na planowanie przestrzeni w okresie rozbudowy Pragi - budynek o numerze siedem przypomina okręt. W jego oficynach przez lata istniała pracownia fotograficzna - która przetrwała okres międzywojenny, wojnę, a została zlikwidowana dopiero w latach 80.tych. Jej fotografowie dokumentowali wszystkie najważniejsze wydarzenia okresu międzywojennego i okupacji. Po drugiej stronie w budynku o numerze 4 znajduje się sklepik o nazwie Szuflada - miejsce magiczne, w którym znajdziemy wyroby rękodzieła, antyki i poczujemy klimat dawnej Pragi.
Idąc dalej mijamy Przytulisko Brata Alberta - gdzie codziennie rano zbiera się kolejka potrzebujących w oczekiwaniu na pomoc, ktorą siostry zakonne niosą od 1925 r. Budynek przebudowany w latach osiemdziesiątych nie zmienił historycznego przeznaczenia. Po przeciwnej stronie ulicy - u wylotu Alei Tysiąclecia - znajduje się ciekawy nieotynkowany budynek z czerwonej cegły. Pod numerem 9/13 znajdują się zabudowania fabryczne z lat 1925-30. Produkowano w nich makarony, kondensatory i farby drukarskie - niezwykła mieszanka fabryczna.
Dochodzimy do ul. Folwarcznej - gdzie na rogu znajduje się ciekawa kamienica z fantazyjnie zabudowanymi balkonami. Jeszcze do niedawna w bramie sąsiadującej z nią kamienicy można było ujrzeć przedwojenną tabliczkę - po jej publikacji w internecie znalazł się niestety jakiś kolekcjoner, który ją zdjął.
Po przeciwnej stronie stoi relikt planowania z lat 50. Aleja Tysiąclecia stanowi fragment praskiej obwodnicy - miejsce, którym dzisiaj dojeżdżają tramwaje. Gierkowskiemu blokowi nadano numer 182 - a innych budynków przy ulicy nie ma.
Na rogu Kawęczyńskiej i Al. Tysiąclecia znajduje się kolejne niezwykłe miejsce - zabudowania praskiej zajezdni tramwajowej (Kawęczyńska 16). Żródła wskazują, że wzniesiono ją na początku lat 20. XX wieku według projektu Juliusza Dzierżanowskiego. Uroczystego otwarcia dokonano 1 marca 1925 roku. Cały kompleks składa się z wielu budynków: mieszkalnego (mieściły się w nim mieszkania, przychodnia lekarska i inne), wozowni mogącej pomieścić ponad 200 wagonów oraz budynków gospodarczych przylegających do zabudowań dworcowych z okresu międzywojennego.
Budynki uczestniczyły w wielu historycznych wydarzeniach. W czasie powstania warszawskiego wozownia została zajęta na krótko przez młodych ludzi, niestety Niemcy wkrótce ją przejęli i wysadzili jej wnętrze. Wiele innych mniejszych budynków również zostało naruszonych, jednak tramwajarze sami zaczęli odbudowywać wozownię i naprawiać inne tak, że już 20 czerwca 1945 roku ruszyły na trasy pierwsze tramwaje. Ostatecznie kompleks odbudowano w latach pięćdziesiątych.
Ciekawostka:
W latach 1949 - 58 jeździł po ulicach specjalny wagon - dar wrocławian dla Warszawy - był to wagon "Żłobek". W czasie tworzenia przyzakładowych żłobków, przedszkoli problemem było przejeżdżanie z małymi dziećmi w zatłoczonych do granic tramwajach. Dzięki zaangażowaniu wielu ludzi, rad pracowniczych kilku praskich fabryk, w specjalnym wagonie umieszczono kojce, łóżeczka oraz zatrudniono wykwalifikowane pielęgniarki. Zawsze ciepłe miejsce - specjalnie ogrzewane - służyło za żłobek na czas przejazdu. Podczas wsiadania można było pozostawić dziecko pod fachowym okiem, a odebrać dopiero przy dotarciu na miejsce. Wagon linii "żłobek" jeździł w godzinach 5-7 rano i 15-17 po południu, głównie na trasie: Stalowa - Targowa - Grochowska - Gocławek.
Idąc dalej ulicą Kawęczyńską dochodzimy do jednego z ostatnich drewnianych domów, jakich pełno było na Pradze. Opiera się on o mur ceglanej kamienicy niczym zmęczony olbrzym. Zamieszkuje w nim ostatni lokator. Jeszcze niedawno obok znajdował się drugi budynek, położony prostopadle, niestety spłonął i został rozebrany 2,3 lata temu. Niezwykle ciekawie wyglądają ozdoby ram okiennych, okapów, dachu - stanowiące dowód biegłości praskich stolarzy. Budynek jest jednopiętrową czynszówka powstałą dla Edmunda Burkego około 1890 roku kiedy na Pradze obowiązywał zakaz budowy murowanych domów. Należał do Budnych i Rumplów oraz Bolesława Borkowskiego, wielkiego przedsiębiorcy handlującego materiałami opałowymi. Dzięki uprzejmości Krzysztofa Michalskiego z Praskiego Stowarzyszenia Michałów wiem, że budynek został wpisany do rejestru zabytków skutkiem ich działań w 2015 roku.
Na niedalekiej posesji o numerze 39 znajduje się kolejny pełen historii budynek - murowana kamienica pisarza i publicysty Aleksandra Świętochowskiego (żył w latach 1849-1938) z roku 1912. Obok, w podwórzu znaleźć można prawdziwą perełkę - willę wzniesioną przez K. Relicha w 1903 roku dla Feliksa Świętochowskiego. Dzisiaj za płotem, do niedawna jeszcze okolona drewnianymi kwietnikami. Budynek zagrożony rozbiórką i całkowitym zniszczeniem. Wpisany do rejestru zabytków dzięki staraniom pana Krzysztofa i Stowarzyszenia. Pod poniższym linkiem znajdziecie zdjęcia z jego wnętrza.
Niewiele dalej, po prawej stronie ulicy (patrząc w kierunku Bazyliki) znajdują się dawne budynki Fabryki Parowej Listew W. Domańskiego i St. Zabłockiego założonej w 1893 roku. Obecnie mieści się w niej Wyższa Szkoła Menadżerska. Z dawnych zabudowań zachowały się dom mieszkalny z 1903 roku i budynek produkcyjny z 1912 roku. Tutaj proponuję skręcić w prawo (przed budynkami WSM) i podążyć ulicą Wojnicką do dawnych zabudowań warsztatów kolejowych istniejącego przed wojną dworca Terespolskiego. Znajdziecie tam będące w ruinie budynki kuźni i innych budynków gospodarczych. Istnieje możliwość ujrzenia kuźni przy pracy - należy jednak porozmawiać z szefem - będącym na miejscu w dni powszednie około południa. Kowale Losu - taką noszą bowiem nazwę są otwarci na współpracę. Obok znajduje się też strzelnica i KillHouse - miejsce zabaw paintballowych i lasertagowych wielu pokoleń młodych ludzi. Tutaj znajdziecie wszelkie niezbędne informacje (nie zapomnijcie wspomnieć, że to dzięki blogowi znaleźliście się na miejscu - dzieki temu będziemy negocjować zniżki dla czytelników naszych opisów).
Wracamy ponownie do ul. Kawęczyńskiej i podążamy w kierunku pętli tramwajowej. Mijamy wyrastającą w centrum Michałowa przepiękną Bazyliką p.w. Najświętszego Serca Jezusa i zmierzamy do centrum sportowego z boiskiem - tam wchodzimy w ulicę Objazdową. Nie martwcie się, jeszcze wrócimy do perełki Pragi. Objazdowa jest ulicą ograniczoną z jednej strony boiskiem do piłki nożnej - popularnym Orlikiem, z drugiej strony znajduje się Zespół Szkół im. S. Starzyńskiego. Gdy dochodzimy do końca ulicy - z lewej strony wzrasta przed nami monumentalny - choć znajdujący się w stanie totalnego rozkładu zabytkowy budynek Towarzystwa Akcyjnego Warszawskiego Młyna Parowego. Zespół budynków postawiono w latach 1899 - 1900, w jego skład wchodziły m. in. młyn parowy i sześciokondygnacyjny spichlerz. Dzisiaj w jego wnętrzu trwa rozbiórka, dlatego warto jest podejść jak najszybciej, bo wszystko wskazuje, że niedługo jego zdjęcia będą jedyną pamiątką po obiektach, których właścicielem był nie kto inny, jak Ludwik Michl. Znacie go? No jasne...
"Pałacyk Michla, Żytnia, Wola
bronią jej chłopcy, od Parasola..."
To ten sam Michl. Niestety większość budynków uległo uszkodzeniu jeszcze we wrześniu 1939 roku, a i wojna nie była dla nich łaskawa. Po wojnie w jego strukturach gościło wiele firm i fabryczek.
Ciekawostką jest fakt, że produkowano w młynie wiele kasz i mąk, a jego roczny przerób wynosił nawet ponad 250 ton zbóż.
W chwili obecnej w jego bezpośrednim otoczeniu powstaje Trasa świętokrzyska - i mimo wpisania obiektu do rejestru zabytków jego los wydaje się być przesądzony.
Jeszcze 8 stycznia słyszałem w jego wnętrzu pracujące piły do metalu i młoty. Jedyne wejście do budynku z zamurowaną piwnicą i schodami do szóstej kondygnacji. (tylko dla dorosłych).
Po drugiej stronie ulicy znajduje się równie zniszczony i wyeksploatowany kompleks budynków Warszawskiej Fabryki Drutów, Sztyftów i Gwoździ z 1899 roku. Najczęściej miejscowi nazywali ją "drucianką". Na jej ścianie znajduje się niezwykła "pamiątka" po czasach komunistycznych. Tablica poświęcona Karolowi Wójcikowi, działaczowi Socjaldemokracji Królestwa Polskiego i Litwy.
Po tych fabrycznych atrakcjach czas wrócić do Bazyliki. Jeśli uczestnicy wyprawy mają dość chodzenia i słuchania opowieści, to dobre miejsce na zabawy na placu zabaw lub boisku - wystarczy zabrać ze sobą piłkę lub poprosić na miejscu. Uprzejma obsługa obiektu na pewno coś doradzi.
Jeśli jednak macie ochotę na szybką kawę czy herbatę - to w podziemiach kościoła funkcjonuje kawiarenka - warto się zatrzymać na małą czarną lub ciacho.
Kiedy odpoczniecie i nabierzecie ochoty na dalszą podróż - to nim wejdziecie w mury świątyni, warto przyjrzeć się niezbyt rzucającej się w oczy latarni - których para stoi po obu stronach schodów. Te latarnie, to ostatnie na tej ulicy przedwojenne pastorały elektryczne. Na ich wzór powstały współczesne zdobiące ul. Kawęczyńską i całą Pragę.
O świątyni warto wiedzieć, że została zbudowana dzięki osobistemu wpływowi żony Michała Radziwiłła (od którego imienia Michałów nosi swoją nazwę) - Marii z Zawiszów Radziwiłłowej. Swoją drogą, to ciekawe, że kobiety fundowały największe kościoły na Pradze - kościół św. Floriana i Bazylikę. W 1902 roku zakupiła ona fragment ziemi pod budowę. 30 marca 1904 roku otrzymała ona błogosławieństwo Piusa X na budowę świątyni. W 1907 roku budowę rozpoczęto. Projekt kościoła wykonał Łukasz Wolski, który wykorzystał wczesnochrześcijańskie wpływy. Kościół skrywa wiele tajemnic i wyjątkowych skarbów. Jedną z nich jest historia granitowych monolitowych kolumn zamówionych przez księżnę we Włoszech (miały być wykorzystane do odbudowy spalonej bazyliki Św. Pawła w Rzymie) - przewiezionych przez całą Europę ogarniętą wojną w 1915 roku. Do dzisiaj nie wiadomo jakich wpływów użyła księżna, że przez tak wiele państw w konflikcie kolumny dotarły nietknięte. Parafię eregowano 25 października 1919 roku. W kościele bywał przyjaciel księżnej Radziwiłłowej Achilles Ratti (nuncjusz papieski w Warszawie) - który został papieżem Piusem XI. 23 sierpnia 1923 roku nadał on godność Bazyliki Mniejszej wybudowanej świątyni. Konsekracja odbyła się 16 września 1923 roku w obecności Prezydenta Rzeczypospolitej - Stanisława Wojciechowskiego oraz przyszłego papieża Pawła VI. Wkrótce parafia zgodnie z wolą fundatorki została powierzona Salezjanom - którzy do dzisiaj opiekują się dziećmi i młodzieżą w wyjątkowy sposób organizując życie sportowe, kulturalne i opiekują się potrzebującymi.
O wystroju i wyposażeniu bazyliki można sobie poczytać na stronie parafii - http://www.bazylika.salezjanie.pl
Warto tam zajrzeć do kaplicy bocznej i obejrzeć wyjątkowe pamiątki i niezwykłe przedmioty:
- piuskę, koloratkę i humerał Piusa X (świętego)
- kolec z korony cierniowej Chrystusa w relikwiarzu
- choragiew wojsk radziwiłłowskich z wizerunkiem św. Michała (choć gdy pytaliśmy o ten dar Marii Radziwiłłowej, nikt nie umieł nam powiedzieć, gdzie się obecnie znajduje).
Po chwili wyciszenia w świątyni wyruszamy w dalszą drogę ulicą Otwocką, przy której pod numerem 3 znajduje się zespół budynków szkolnych wraz z poradnią psychologiczno - pedagogiczną. Budynek zaprojektowany przez Konstantego Jakimowicza został ukończony w 1926 roku. Na Otwockiej przed wybuchem wojny działały trzy szkoły powszechne. Po wyzwoleniu Pragi z okupacji niemieckiej w budynkach działały siedziby wielu wydziałów przedsiębiorstw miejskich oraz praskie starostwo grodzkie. W budynku pracowało ponad 3000 urzędników. Był to okres, kiedy jak wszędzie - eksploatowano ponad miarę i dewastowano. Ostatnie remonty i działania dyrektorów szkół wraz z władzami dzielnicy przyniosły poprawę stanu budynków i rozwój placówek oświatowych.
Naprzeciw szkoły znajdował sie niegdyś Ogródek Jordanowski zorganizowany już w 1936 roku, dzisiaj jednak niewiele z niego zostało, poza ogrodzonym terenem. Idąc w kierunku ulicy Siedleckiej, na jej końcu ujrzymy wspólczesne zabudowania Fabryki Obrabiarek Precyzyjnych Avia, dawniej Fabryki Maszyn Precyzyjnych L. Nowińskiego powstałej w 1902 roku. Początkowo wytwarzano maszyny dla przemysłu tytoniowego, a po zmianie profilu w 1920 roku rozpoczęto produkcję pierwszych polskich silników lotniczych. Wytwarzano silniki dla samolotów lekkich "Avia P 4" inż. Franciszka Petera oraz "Avia WZ 7" i "Avia WZ 1000" inż. Władysława Zalewskiego. W czasie wojny fabryka zajęta przez okupanta produkowała na rzecz "wysiłku wojennego".
Większość budynków mijanych na Otwockiej, Łochowskiej, Tarchomińskiej - zawdzięcza swój wygląd Franciszkowi i Longinie Karwowskim - o których mawiano, iż "zastali Szmulki drewniane, a zostawili murowane".
Przy ul. Otwockiej 14 znajduje się kompleks zabudowań z lat 20. XX wieku. Początkowo pracowała tam fabryka marmolady, zamieniona następnie na wytwórnię konserw. W końcu znalazły tam swoje miejsce zakłady Polskiego Przemysłu Gumowego "PePeGie". Przez wiele lat nazwa fabryki przekładała się na nazwę tenisówek z gumową podeszwą - starsi na pewno pamiętają słynne pepegi. Niszczejąca fabryka zyskała jednak nowe życie dzięki działaniom artystów i menadżerów - którzy stworzyli tutaj Centrum Artystyczne Fabryka Trzciny - miejsce wystaw, restauracji, imprez kulturalno - rozrywkowych. W szatni Fabryki Trzciny wieszaki wykonane zostały z autentycznych metalowych fabrycznych wózków, a toalety są kopiami toalet z polskich pociagów.
Dochodzimy do końca ulicy Otwockiej, która skręca w prawo - docieramy do ulicy Jadowskiej. Na jej rogu znajduje się ciekawe miejsce do odpoczynku - Warszawskie Muzeum Chleba. Wystarczy zadzwonić i umówić się na darmowe zwiedzanie i poznanie historii bochenka świeżego chleba. Dane muzeum znajdziecie na początku postu.
Na tej samej ulicy po lewej stronie znajdziecie ostatnie pięć latarni gazowych - z okresu międzywojennego - dzisiaj święcących już światłem elektrycznym. Stanowią niezwykłą pamiątkę i są jedyne na Pradze Północ.
Chodźmy dalej wprost do ul. Radzymińskiej. Wiemy, że stanowiła niegdyś centrum Szmulek. Skręcamy w lewo i podążamy w kierunku centrum Pragi. Po prawej stronie mijamy niepozorny domek pod numerem 49. Budynek ten uważany jest za najstarszy murowany budynek na ulicy, pochodzi jeszcze z XIX wieku. Od zawsze ulokowany w nim był zakład fotograficzny, dzisiaj wygląda na niezamieszkały.
Dochodzimy do skrzyżowania Radzymińskiej i Śnieżnej - łatwo je poznać, ponieważ na rogu stoi wielki drewniany krzyż. Pierwszy pojawił się tam jeszcze w XIX wieku - obecny zastąpił zmurszały ze starości.
Po obu stronach tej niezwykle krótkiej uliczki znajdują się jedynie dwie zabudowane posesje - które niegdyś stanowiły jedną Fabrykę Cukrów i Czekolady "Franboli". Fabryka rozpoczęła swoją działalność w 1922 roku. Nietypowa. chwytliwa nazwa pochodzi ze skrótu pierwszych liter imion współwłaścicieli: Franciszka, Bolesława i Ignacego. Fabryką zarządzali Ignacy i Laura Kiełbasińscy. Ich wytwórnia miała sklepy we wszystkich większych miastach Polski, a wyroby Franboli gościły na wielu stołach obok Fuchsa czy Wedla. Przed wojną przy pakowaniu herbaty i wytwarzaniu czekoladek i słodyczy pracowało ponad 100 osób. Budynek z inicjałami na frontonie stanowił miejsce mieszkalno - administracyjne. W czasie wojny i po wojnie nadal produkowano w fabryce słodycze - przy czym po 1944 roku zakład przyłączono w struktury Wedla. Ciekawostką jest fakt, iż w mieszkaniu przy ul. Śnieżnej 4 zamieszkał Bolesław Bierut - członek Krajowej Rady Narodowej. We wrześniu 1944 roku w tych budynkach miał też swoją siedzibę praski radiowęzeł nadający swoje audycje przez uliczne głośniki.
Tutaj warto skręcić w lewo i wejść w ulicę Grodzieńską. Przed wojną to na niej właśnie znajdowało się najwięcej fabryk mydła i świec. Pod numerem 21/29 znajdują się przetrwałe do naszych czasów zabudowania zakładów chemicznych firmy "Adamczewski i S-ka". Wzniesione pod koniec lat 30., odnowione - służą dzisiaj Europejskiej Wyższej Szkole Prawa i Administracji. Warto tutaj - jak i podczas całej wycieczki zaglądać w bramy i oficyny - na ul. Grodzieńskiej serdecznie polecamy oficynę posesji nr 61/63 - z pieknym secesyjnym wystrojem klatki schodowej. Warto także zajrzeć do bramy w kamienicy nr 15 - znajduje się tam granitowa, niemal nieczytelna tablica ufundowana przez pracowników WSS dla upamiętnienia bohaterskiej postawy sprzedawczyni w sklepie spożywczym, która została zastrzelona przez dwóch bandytów próbujących okraść sklep 6 maja 1953r.
Po dojściu do końca ulicy skręcamy w lewo i dochodzimy do ulicy Białostockiej. Najstarszy jej fragment jest położony przy Radzymińskiej i w XIX wieku nosił nazwę Władysławowskiej. Około 1910 roku wydłużoną ją do Targowej i istnieje od tamtej pory we współczesnym kształcie. Z ulicą Ząbkowską łączą ją dwie ulice: Tarchomińska i Białostocka. Na tej ostatniej pod numerem 42 znajdują się przedwojenne zabudowania Fabryki Narzędzi Chirurgicznych Alfonsa Manna. Idąc w kierunku Targowej mijamy pod numerem 9 głaz z tablicą upamiętniającą śmierć w walce 6.08.1944 roku żołnierzy 1681 plutonu 6-XXVI obwodu AK PRAGA z młodzieżowej grupy Orlęta.
Niezwykle ciekawym miejscem na Białostockiej jest kamienica pod numerem 22. Zbudowana w latach 1913-1916, zakupiona przez Spółkę Akcyjną Handlu Towarami Żelaznymi Krzysztof Brun i Syn 1793, wróciła do swych właścicieli na poczatku wieku. Obecnie mieści galerie artystyczne, biura, pracownie malarskie i fotograficzne.
Tutaj warto zwrócić uwagę, że spółka działała już za króla Stanisława Augusta Poniatowskiego podobnie jak kupiec żydowskiego pochodzenia - Szmul Zbytkower - od którego imienia nosi nazwę cała Szmulowizna. Szmul był osobistym bankierem króla Stanisława, który w zamian za pomoc finansową nadawał mu wiele dóbr, przywilejów i tytułów.
Na koniec naszej wycieczki warto jeszcze zwrócić na budynek pod numerem 4. Znajduje się pod nim piekna kamienica Cymermanów, który po dbudowie w 1993 roku cieszy oko monumentalną fasadą.
Dochodzimy do Targowej - i to już koniec tej trasy. Tutaj można wsiąść w tramwaj, autobus lub odpocząć po trudach wyprawy w Galerii Wileńska.
Na koniec załączam mapkę podróży do wykorzystania podczas spaceru.
Comments